Przejdź do strony głównej Zarejestruj się Kalendarz Lista użytkowników Członkowie Teamu Szukaj Często Zadawane Pytania
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » Agent (+18) » Witamy gościa [Zaloguj się|Zarejestruj się]
Ostatni Post | Pierwszy Nieczytany Post Drukuj | Dodaj Temat do Ulubionych
Zamieść nowy temat Odpowiedz na Post
Przeskocz na dół strony Agent (+18) 5 Ankieta - średnia ocena: 6,20
Autor
Post « Poprzedni Temat | Następny Temat »
Cerebrus
Triple Ace


images/avatars/avatar-23434.gif

Data rejestracji: 07-07-2011
Postów: 215
Rasa w grze: Ssak
Kraina: Necropolia IX
Skąd: Opole

Agent (+18) Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Napisane jakieś dwa lata temu (z lekkim hakiem) na potrzeby innego forum, nie doczekało się póki co kontynuacji. Tekst od lat 18-stu w górę, ze względu na miejscowe zagęszczenia słów powszechnie uważanych za wulgarne, miłej lektury.



Przeciskał się przez tłum gęsto stłoczony przy bramie zewnętrznej prowadzącej do głównej siedziby Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych. Okazał legitymację służbową jednemu ze strażników i bez problemów wszedł do olbrzymiego holu zalanego jaskrawym światłem halogenów. Tutaj atmosfera była zupełnie inna niż na zewnątrz, panował spokój, który zakłócały jedynie ciche rozmowy ludzi najczęściej stojących koło komputerowych kokpitów wmontowanych w ściany. Przyśpieszył kroku, niepunktualność nie była w jago stylu. Doszedł do gładkich metalowych drzwi z wygrawerowanym "Agenda 13".
- To tutaj - powiedział sam do siebie wiedząc, że nikt go nie słyszy.
Przyłożył palec do srebrnej kontrolki wmontowanej w ścianę obok drzwi. Nastąpiła krótka seria pisków i innych niezidentyfikowanych odgłosów po czym odezwał się zimny, komputerowy, kobiecy głos.
- Linie papilarne rozpoznane, proszę o kod dostępu
- 1325567 - wypowiedział serię liczb, dosyć niskim męskim głosem
- Kod prawidłowy, proszę wejść agencie Cohen.
Drzwi rozsunęły się z charakterystycznym "syknięciem", odsłaniając dosyć ponure wnętrze Agendy trzynastej. Przeszedł jeszcze kilkanaście kroków i doszedł do drzwi na których widniała starta już trochę plakietka z napisem "mjr. Anita Jones". Wszedł bez pukania. Brunetka siedząca za biurkiem rzuciła na niego okiem.
- Mógłbyś czasami zapukać Chris..
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i usiadł w nieco zdegradowanym już fotelu na przeciwko biurka pani major.
- Tak tak możesz usiąść, nie krępuj się.
Cohen rozważał jeszcze rozwalenie nóg na stole, ale dobrze wiedział, że nigdy nie wiadmomo kiedy mjr Jones sięgnie po swój nowy model Magnum, leżący najpewniej w szufladzie pod biurkiem. Z Anitą Jones pracował już wcześniej w Wydziale Zabójstw a teraz gdy nadano mu status Agenta klasy 0, spotkali się znowu.
- Dobra.. - odezwała się Anita wklepując ostanie litery w swoją klawiaturę - mamy problem na planecie górniczej E117
Cohen wziął do ręki halogenową mapę znanego kosmosu.
- Cholera, przecież to zewnętrzny pierścień.
- Tak, planeta bardzo bogata w rudy żelaza z której Ziema czerpie jedynie 15% surowców na dzień dzisiejszy, rok temu czerpaliśmy 36% a trzy lata temu 62%.
- Skąd ten spadek? - Cohen udał, że cała sprawa niesamowicie go przejęła
- Prawdopodobnie za sprawą tego człowieka - odparła Anita podając zdjęcie na którym widniał jasnooki blondyn, zdecydowanie ziemianin o trudnym do ustalenia "na oko" wieku.
- Bardzo niebezpieczny przestępca - kontynuowała - z całą pewnością dokonał 7 morderstw w tym dwóch agentów na służbie a o kolejne 16 jest podejrzewany. Myśleliśmy, że zginął trzy lata temu w eksplozji statku handlowego "Nosferatu", ale wywiad dostarczył nam trzy dni temu zdjęcia. Nie ma żadnych wątpliwości, że to Abel Saint.
- i podejrzewacie, że to on stoi za spadkiem dostarczanych surowców?
- Tak po dostarczeniu tych zdjęć, komputer neuronowy Miracle-3 z 94 procentowym prawdopodobieństwem stwierdził, że Saint ma teraz dostęp to potężnego arsenału broni oraz zasobów ludzkich, prostymi słowy stoi na czele organizacji przestępczej, jak dużej nie wiemy. W pokoju zapadła chwilowa cisza.
- Wydaję mi się, że polubię tą robotę - Cohen powiedział to z udawanym entuzjazmem
- Może ja też polubię Ciebie w końcu... szkoda tylko, że Agenci 0 żyją tak krótko.. - Mjr Jones uśmiechnęła się pod nosem
- Zamierzam być wyjątkiem od tej reguły - powiedział zgarniając z biurka materiały z którymi miał się zapoznać - rozumiem, że mogę już iść?
- Tak.. aha jeszcze jedno, powodzenia.


Z ciemności zaczęły wyłaniać się jakieś niewyraźne kształty. Nic nie miało sensu, podpowiadała gdzieś głęboko zakorzeniona świadomość. Kształty zaczęły nabierać ostrości, ale dalej nie stanowiły niczego sensownego.. Kim jestem? Gdzie jestem? Co tu jest grane? Świadomość spadła na niego jak grom z jasnego nieba, nagle i bez ostrzeżenia... Tak, jestem Chris Cohen i właśnie wybudzono mnie z półrocznej hibernacji. Bezkształtny, groteskowy i niewyraźny owal, który przed chwilą widział zamienił się w lampę jarzeniową bezlitośnie karcącą jego nieczynne przez pół roku oczy.
- Uwaga, uwaga briefing na górnym pokładzie za 15 minut, obecność obowiązkowa - odezwał się lekko zdeformowany głos z głośników umieszczonych najwyraźniej gdzieś pod sufitem.
- Jak dla mnie bomba - Chris powiedział sam do siebie bo dwa pozostałe hibernatory w pomieszczeniu były już puste.
Ubrał czarny kombinezon wiszący obok, po prawej stronie na piersi widniało jego nazwisko i stopień. Przejrzał się w lustrze i nie bez satysfakcji stwierdził, że wygląda w nim niczym rasowy zabijaka. Gdy wyszedł na korytarz transporter wojskowy "Neptun" tętnił już pełnią życia. Skierował się w stronę górnego pokładu, nieliczne wśród załogi kobiety, rzucały w jego kierunku przeciągłe spojrzenia do czego był przyzwyczajony, ale po półrocznej hibernacji wszystko nabrało świeżości i cała sytuacja znacznie poprawiła jego zdruzgotany półrocznym snem nastrój. Briefing zaczął się z lekkim opóźnieniem, kilka osób których obecność była wymagana miało problemy z dojściem do siebie po hibernacji. Lekko przygrubawy Kapitan o twarzy starego bulldoga, posapał trochę do mikrofonu i mając absolutną pewność, że wszyscy go słyszą rozpoczął zebranie.
- Ekhm.. Jak panowie zapewne jeszcze nie wiedzą.. trochę zmieniły się priorytety tej operacji.. Moore gdzie mapa?
Kapitan zaznaczył na holomapie trzy obiekty wyglądające na jakiegoś rodzaju konstrukcje przemysłowe
- Pierwotnym celem głównym - kontynuował - była likwidacja bądź pojmanie Abela Sainta. Na Ekranie pojawiła się sylwetka przestępcy.
- Który prawdopodobnie kieruje organizacją przestępczą "Krwawy Zmierzch", która z kolei przez ostatnie dwa miesiące dokonała 13 aktów terrorystycznych, przeciw statkom pasażerskim i handlowym Federacji. Zaznaczone na mapie obiekty, zostały zdiagnozowane przez nourokomputer jako stocznie produkujące myśliwce klasy Skorpion, których plany konstrukcyjne zostały wykradzione 2 lata temu, ze stacji kosmicznej Stallion. Należy też zaznaczyć, że ataków dokonano prawdopodobnie za pomocą właśnie myśliwców Skorpion. Dlatego naszym nadrzędnym celem jest zniszczenie tych trzech stoczni, pojmaniem bądź w ostateczności zlikwidowaniem Sainta zajmie się przydzielony do tej misji Agent Cohen, który został wyszkolony do tego typu zadań. Czy są jakieś pytania?
- Kto weźmie udział w desancie? - odezwał się któryś z obecnych
- Dowodzić będzie porucznik West, zebrał już pan swoj zespół poruczniku?
Porucznik West wstał z miejsca, wyglądał na "typowego" ofiecera.
- Tak, posłużę się tym samym składem co na stacji Andromeda i przy ewakuacji transportowca Alpha Centauri.
- Doskonale, proszę nie zapomnieć o raporcie finalnym przed startem. Rozejść się.
No świetnie, to teraz jestem jak piąte koło u wozu, my wysadzimy stocznie a Ty idź poszukaj tego psychopaty... Co za groteska - pomyślał Cohen - z rozważań, wyrwał go porucznik West.
- Panie Cohen, proszę przyjść do doku nr 5 w celu zapoznania z moimi żołnierzami i weryfikacji uzbrojenia, start za 45 minut, nie możemy zostać zbyt długo na orbicie.
- Dobrze, jak mi coś wypadnie to zadzwonie - West najwidoczniej nie załapał dowcipu o czym świadczyła zdziwiona mina.
Cohen machnął ręką i poszedł poszukać owego doku nr 5. Po dotarciu na miejsce stwierdził, że przyszedł praktycznie na gotowe. Minitransporter desantowy zdawał się być już załadowany a uzbrojenie ręczne leżało przygotowane na szerokim rozkładanym stole z metalu.
- Wszyscy obecni!? - ryknął wielki murzyn, stopniem sierżanta.
- Brakuje porucznika sir!?
- Co Ty nie powiesz DeeDee! Cieszę się, że tu jesteś by nam mówić takie rzeczy! Panie Cohen proszę tutaj!
Cochen podszedł i stanął oparty plecami o ścianę doku, jego skrzyżowane na piersi ręce aż nadto zdradzały obojętność na ryk sierżanta.
- Dobra ludzie, bierzemy standardowe maszyniaki kaliber dwunastka, bez łuskowe, rozrywające. Musimy też zabrać trochę więcej materiałów wybuchowych na te cholerne stocznie, detektory ruchu, tlen i nadajniki. Jak ktoś czegoś zapomni to ryja urwe! Panie Cohen to operacja wojskowa, więc wie pan co to oznacza, żadnej samowolki, pański sprzęt jest tutaj - wskazał na sporą czarną walizę - a teraz ruszać się ludzie!
Cohen wypakował swój sprzęt, adamantowa kamizelka która na testach często zatrzymywała pociski tytanowe 9 mm lecące pod kątem zbliżonym do prostego, karabin snajperski COLONEL F1C12 prawdziwe cacko najnowszej generacji, pistolet laserowy M3, noktowizor, nóż i cała reszta tych zwykle zbędnych bajerów...
Porucznik West pojawił się w doku nie wiadomo kiedy.
- Sierżancie pakujemy się, za 16 minut znajdziemy się za księżycem to najlepszy moment do wejścia w atmosferę E117.
- Słyszeliście ludzie, pakować swoje dupy do środka.
Cohen pomimo 10 kg sprzętu, które miał na sobie ruszał się bardzo szybko, zresztą niektóre z jego rekordów w testach sprawnościowych w Akademii pozostały niepobite i nie zapowiadało się żeby ktoś je pobił w najbliższym czasie.
Cały zespół zajął swoje miejsca bardzo szybko i sprawnie, automatyczne pasy zatrzasnęły się na rękach, ramionach i barkach, powodując że człowiek praktycznie nie miał jak się ruszyć.
- M.T. Startujemy! - Porucznik krzyknął w stronę młodej pilotki, która siedziała za sterami minitransportera typu Reptile.
- Tak jest! Włączyć silniki pionowe!
- Silniki pionowe włączone
- Zwolnić zaczepy na mój znak... 5, 4, 3, 2, 1.. Zwolnić!
- Zaczepy zwolnione
Transporter runął w dół. Cohen czuł jak serce podchodzi mu do gardła, ale wiedział że to dopiero początek...

Ocknął się, w uszach dzwoniło mu tysiąc dzwonów, czuł że coś zalewa mu oczy, ale nie był w stanie przetrzeć twarzy... Czyjeś głosy, zniekształcone i w oddali, ale dochodził do siebie, powoli, sukcesywnie. Poczuł że ktoś nim trzęsie.
- Cohen... Cohen kurwa żyjesz!? - Dwa ostatnie słowa zabrzmiały jakby wyraźniej, realnie. Zmysły zaczęły pracować, swąd, mokra twarz, chaos.
- Moja głowa, co się dzieje, nieudane lądowanie? - zdołał wysapać
- Lądowanie? Jakie lądowanie, te skurwiele nawet nie dały nam wylądować - odpowiedział jeden z żołnierzy o nazwisku albo imieniu Kris - dostaliśmy rakietą w dupsko!.
Transporter znajdował się w dziwnej pozycji, tam gdzie była podłoga była teraz ściana i na odwrót. W środku rozciągała się wizja rozpaczy i zniszczenia, która zwykłego cywila przyprawiła by z pewnością o wymioty.
- M.T. co z sierżantem?? - wydarł się porucznik West
- Chyba znalazłam jego rękę!
- Jezu Chryste!
Cohen doszedł do siebie, udało mu się wstać i na dodatek odkrył, że krew na jego twarzy to rozcięty łuk brwiowy co w obecnej sytuacji nie było zbyt dotkliwą kontuzją.
- Musimy stąd spierdalać, zaraz przyjdą nas wykończyć - powiedział na głos, ale bez cienia emocji.
- że co? Nie wiem czy jesteś na bieżąco, ale właśnie dostaliśmy nieźle w dupsko, musimy połączyć się z Neptunem, żeby zabrali nas z tego jebanego zadupia!!- Kris sprawiał wrażenie nieco rozchwianego emocjonalnie
- DeeDee jak Ci idzie?
- Próbuję się połączyć panie poruczniku, ale nic z tego, sprawdziłam antenę, jest sprawna.. Nie wiem o co chodzi.
- Pewnie o to, że rozwalili Neptuna tak jak i nas - Głos Cohena zabrzmiał jak gwóźdź do trumny - a teraz stąd spierdalam zanim mnie ugotują w tej puszcze i wam radzę to samo. Przy życiu pozostało jedynie kilku żołnierzy, porucznik West, kapral M.T, szeregowa DeeDee i szeregowy Kris.
- No chyba, że chcecie dołączyć do swoich kolegów, ja w każdym razie mam inne plany.
West zerwał się na równe nogi.
- Przypominam Ci, że to ja tutaj dowodzę i niby jak mają nas znaleźć ? Popatrz na ekran wbiliśmy się w wąwóz, zbyt szybko nas nie namierzą!
- Wiedzą że jeżeli żyjemy to będziemy chcieli połączyć się z Neptunem, jestem pewien że już dawno namierzyli sygnał radiowy, który wysyła Twój człowiek.
Twarz Westa nabrała purpurowej barwy.
- Dobra... wynosimy się stąd.
- Kurwa mać a to co! - Kris wskazał na radar, który wykrył zbliżający się obiekt.
- Mają nas.
- Odbezpiecz właz DeeDee, musimy się jakoś wydostać, bierzcie broń i amunicję.
Cohen wyszedł pierwszy, na zewnątrz było ciemno a teren był dosyć płaski. Na szczęście transportowiec wbił się dziobem w niewielką szczelinę i trzeba było być naprawdę blisko, żeby go zobaczyć gołym okiem.
- West zostawcie troche ładunków wybuchowych w środku i weźcie zapalniki, wysadzimy tych co podejdą.
West wydał rozkazy po czym sam wyczołgał się przez właz. Cohen załadował swoją broń.
- Jakiś szerszy plan? - spytał
- Na pewno mają detektory, musimy siedzieć cicho aż do momentu wysadzenia tych co tu przyjdą... wtedy zrobi się zamieszanie, wyślą na pewno kilku na ratunek. Wtedy na statku zostaną tylko piloci. Załatwimy tych tutaj, ktoś w międzyczasie wejdzie na ich statek, wykończy pilotów i po problemie - West zrobił minę jakby naprawdę wierzył w to co mówi.
- Brzmi idiotycznie, zróbmy to - Cohen uśmiechnął się pod nosem.
Czekanie było najgorsze, Cohen wraz z DeeDee schowali się za niewielkim pagórkiem, reszta była jakieś 80 metrów od ich rozbitego transportera.
Statek wysłany najprawdopodobniej przez Abela Sainta właśnie lądował, jekieś 30 metrów na północny wschód od transportera.
- Widzisz coś ? - wyszeptała DeeDee
- Jeszcze nie, za dużo pyłu - Cohen manipulował coś przy latarce.
Po kilku minutach z głównego włazu zaczęły wyłaniać się sylwetki, Cohen naliczył ich sześć. Przybysze bardzo ostrożnie poruszali się w kierunku rozbitego transportowca. Karabiny w ich rękach nie pozostawiały wątpliwości co do zamiarów. Po kilku minutach okolicą wstrząsneła potężna eksplozja, miejsce w którym się rozbili stanowiło teraz potężny krater a po ekipie ze statku nie było śladu.
- Ktoś tu chyba przesadził z ładunkami - dowcipy Cohena zawsze brzmiały zbyt poważnie
DeeDee zachichotała.
- Patrz! wychodzą!
Cohen kucnął, stojak karabinu oparł o lewą nogę, szybkim ruchem namierzył tego pierwszego, nacisnął spust a jego głowa pękła jak jabłko rzucone o ścianę. Drugiego spotkał ten sam los, nawet nie widział co go trafiło. Trzeci zdążył paść na ziemię i schować się za niewielkim pagórkiem, Cohen bez zażenowania odstrzelił mu lewą stopę, kątem oka widząc jak West, M.T i Kris wchodzą przez główną śluzę na statek ludzi Sainta.
- Kurwa w życiu bym nie pomyślał, że taki prymitywny plan może się powieść. - pomyślał, nie spuszczając oka z pagórka za którym wciąż chował się ten bez stopy. Powinien chyba ruszyć dupe zanim się wykrwawi? Faktycznie, wyczołgał się zza skały podążając w niewiadomym kierunku. Agent Chris Cohen dokończył dzieła precyzyjnym strzałem w głowę.
- Dobra, biegiem do statku!!
Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że statek jest już opanowany, zostało tylko dwóch pilotów i po krótkiej szamotaninie w której lekko ranny został szeregowy Kris, ulegli.
- Skurwiel dziabnął mnie tym w rękę, mogłem od razu rozwalić mu łeb! - Kris eksponował swoje ranne przedramię
- To statek klasy międzygalaktycznej, wynosimy się stąd, M.T. jak tam?
- Damy radę poruczniku, nie takimi krowami się już latało.
- Ja zostaje - Głos Cohena zabrzmiał tym razem jak taran uderzający w zaryglowane wrota - muszę dorwać Sainta.
- ale.. ale.. przecież straciliśmy prawie cały sprzęt!
Cohen podniósł swój karabin model COLONEL F1C12
- to wszystko czego mi potrzeba.

__________________

02-01-2012 06:47 Cerebrus jest offline Szukaj postów użytkownika: Cerebrus Dodaj Cerebrus do Listy kontaktów
Mahazel1994
Emperor


images/avatars/avatar-18753.jpg

Data rejestracji: 25-03-2010
Postów: 1.100
Rasa w grze: Kultysta
Kraina: Moria III
Skąd: Z Gwardii Samaela

Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Tak się zastanawiam...

Opowiadanie erotyczne tutaj nie przejdzie, nieSmile ?

Opowiadanie niezłe, wręcz wyśmienite!
Ale powinieneś je przeczytać na głos, jest parę literówek (większość to małe litery), a zakończenie widać że pisane o 4 nad ranem bez kawySmile
9/10, a coSmile

__________________

Nau vel'bol?
r9:Azazel Blade

r15:Azazel Blade

07-01-2012 00:26 Mahazel1994 jest offline Szukaj postów użytkownika: Mahazel1994 Dodaj Mahazel1994 do Listy kontaktów
lajza2244
Double Ace


images/avatars/avatar-14768.gif

Data rejestracji: 03-05-2009
Postów: 124
Rasa w grze: Ssak
Kraina: Necropolia II

RE: Agent (+18) Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

tekst całkiem fajny chociaż gdy zaczynałem czytać trąciło mi troche harrym potterem może za sprawą słowa ministerstwo hehehehe

__________________

polecam grafika
ejdrian11

<5000..10.000) - 500
<10.000..50.000) - 1000
<50.000..100.000) - 5000
<100.000..500.000) - 10.000
<500.000.. ) - 50.000
30-04-2012 18:11 lajza2244 jest offline Szukaj postów użytkownika: lajza2244 Dodaj lajza2244 do Listy kontaktów
Struktura drzewiasta | Struktura tablicy
Przejdź do:
Zamieść nowy temat Odpowiedz na Post
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » Agent (+18)

Oprogramowanie Forum: Burning Board 2.3.6, Opracowane przez WoltLab GmbH