Przejdź do strony głównej Zarejestruj się Kalendarz Lista użytkowników Członkowie Teamu Szukaj Często Zadawane Pytania
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » NeverEndingStory by Nikt (wspomnień czar - r1-r3) » Witamy gościa [Zaloguj się|Zarejestruj się]
Ostatni Post | Pierwszy Nieczytany Post Drukuj | Dodaj Temat do Ulubionych
Zamieść nowy temat Odpowiedz na Post
Przeskocz na dół strony NeverEndingStory by Nikt (wspomnień czar - r1-r3)
Autor
Post « Poprzedni Temat | Następny Temat »
Nikt
King


images/avatars/avatar-14580.jpg

Data rejestracji: 07-08-2006
Postów: 828
Klan: Fenix
Rasa w grze: Kultysta
Kraina: Necropolia II
Skąd: Rotterdam

NeverEndingStory by Nikt (wspomnień czar - r1-r3) Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Gdzieś.
Przebywając jak zwykle wszędzie i nigdzie zabawiałem się pewnym glockiem... Broń to starej daty , lecz ten jeden wyjątkowy egzemplarz zawsze pachniał smarem , błyszczał. Tylko wprawne oko zaprawionego w bojach wojownika potrafiło dojrzeć głębię tej broni.
Przypadkowo zajrzałem do magazynka.
-Hmm - pomyślałem - Coś tu nie gra... srebrna kula w broni Wampira ?
Nie zastanawiając się wiele założyłem swoje skórzane rękawiczki pamiętające jeszcze czasy Nazo i wyjąłem zdradzieckiego posłańca śmierci.
-Teraz jak Gorbi znów zacznie się po pijaku zabawiać strzałami w głowę , jak to robił co wieczór ostatnimi czasy (dziwnego zwyczaju nauczył się w Pluszowych Krainach)- przynajmniej nic mu się nie stanie..... - pomyślałem , czytając uważnie wygrawerowany na pocisku napis...(..)
Starannie zawinąłem srebrny pocisk w ołowianą szmatkę i zdjąłem pamiętne rękawiczki.
-Cóż - te czasy nie wrócą - pomyślałem. Wcale nie kręciła mi się łezka w oku.
To tak samo jak z dobrą dziwką. Każda może mieć na imię Samanta , lecz nie każda ma takie ciało i nie potrafi rzecz jasna tak samo dać mężczyźnie takiej samej przyjemności. Uśmiechnąłem się z błyskiem w oku na samo wspomnienie smaku krwi z tętnicy udowej swojej pierwszej Samanty. Była młoda , niedoświadczona , lecz miała w sobie to coś. Jakąś moc przyciągania , magnes.
Z prawdziwą przyjemnością wprowadzaliśmy się wzajemnie w ten nowy , nieznany świat. Po jakimś czasie puściła się z Nazo , potem odeszła z Inteligo. W końcu ją zabiłem.
W momencie każdej śmierci rodzi się nowe życie.
Dokonało się..(..)

Krypta.
Podszedłem z ciekawością do miejsca spoczynku Wodza. Oczom mym ukazało się miniaturowe mauzoleum. - No tak - pomyślałem - cały Gorbi. Nie dość , że od jakiegoś czasu lata narąbany po Necropolis to jeszcze dał sobie wkręcić , że jest martwy. Tylko jak tu się dostać ? Brak drzwi , brak okien , brak jakichkolwiek otworów , całość wymalowana srebrną farbą . No i jeszcze ta straż.... Ach to tylko kilkunastu ludzi uzbrojonych w kałachy. Tia.. Nic co ruskie nie jest nam obce. Ale zaraz , coś tu nie gra.
Po co pilnować zwłok Wodza ? Mój umysł szybko połączył kilka faktów. Tak. Komuś musiało zależeć na tym , aby wyeliminować Gorbiego. Tu nie chodziło o to aby nikt nie wdarł się do środka , tylko o to żeby zwłoki zamknięte w krypcie nie wydostały się na zewnątrz... Bez sensu , po co ktoś miałby... Zaraz. No tak.
Wódz żyje.
Nie zastanawiając się wiele przeładowałem moją strzelbę i wkroczyłem między straż. Ledwo dwóch położyłem , reszta zwiała w mgnieniu oka. - Niech sobie idą i doniosą mocodawcy o tym co się stało - pomyślałem wkładając rękawiczki.
Mój umysł był wyjątkowo wyczulony na obecność magii , zarówno tej chroniącej jak i niszczącej. Nie wyczuwałem nic. - Więc robota ułatwiona , ktokolwiek próbował trzymać Wodza w odosobnieniu nie spodziewał się jakiejkolwiek ingerencji ze świata zewnętrznego - pomyślałem zakładając ładunki pod wschodnią ścianę Krypty. Huk rozpadającego się mauzoleum usłyszałem tuż zza wzgórza , gdzie niestety musiałem oddalić się , aby nie oberwać srebrnymi ułamkami gruzu.
Gdy zachodni wiatr wreszcie rozegnał to pobojowisko mogłem spokojnie wkroczyć
do Krypty...(..)
Leżał na kanapie , w pozycji embrionalnej. Twarz miał siną , oczy podkrążone.Wyglądało na to , że huk eksplozji nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia. Nie reagował na jakiekolwiek zewnętrzne bodźce.
Fetor niewietrzonego pomieszczenia mieszał się ze smrodem odchodów ,moczu i dobrego gatunkowo alkoholu. Patrząc na ciało wodza i czując odór zachciało mi się wymiotować.
Nie wytrzymałem i mój artystyczny paw ozdobił lewą ścianę krypty. Prawdziwe arcydzieło. Podszedłem wolno do Wodza , wycierając usta z resztek wymiocin.
Wypłaciłem mu plaskacza , najpierw delikatnego , następnie mocniejszego. Nic. Zero reakcji. Przyłożyłem palec do jego tętnicy. Ledwo wyczuwalne drganie oznaczało , że jednak żyje. Podniosłem go z zapchlonej kanapy , przerzuciłem przez ramię i opuściłem Kryptę. Odstawiłem go do Kliniki dr Franka.
Stary Frankenstein , przybrał nowe imię , aby dostosować się do współczesności. Był najlepszym specjalistą od stawiania wycieńczonych wampirów rasy ssak na nogi oraz od ... uzależnień.(..)

Odpoczynek.
Wróciłem do swej posiadłości. Nie miałem ochoty na rozmyślania. No bo ileż już to trwa ? Dwie dziesiątki stuleci nieustającej męczarni ? Byłem stosunkowo starym dzieckiem mroku , trzymającym się Kodeksu. Nie jak te dwustuletnie smarkacze , którym tylko żądza władzy i chore ambicje w głowie. Ilu nas zostało ? Raptem kilkunastu. Po III Wojnie Światowej wampiry rozpoczęły długodystansowy proces łączenia się w Klany. Wzajemna nienawiść i chęć supremacji powodowały , że nasza rasa zaczęła zbliżać się do upadku biologicznego. Upadek moralny został osiągnięty już dawno..
Stanąłem przed lustrem. Moja biała jedwabna koszula przypominała pizzę. Rozebrałem się , koszula wylądowała w pralce.
Ilekroć to robiłem ogarniało mnie uczucie obrzydzenia. Wybielacz cuchnął okropnie , mój wrażliwy nos po prostu nie tolerował tej nuty zapachowej.
Odpocząć... Tylko ta myśl krążyła , w mej głowie, niczym plemnik szukający jajeczka . Położyłem się nagi z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku. - Ciekawe co przyniesie jutro ? - pomyślałem zamykając powieki. (..)

Wieczór
Obudziłem się spocony tuż po zachodzie słońca. Jak zwykle towarzyszyło mi uczucie głodu i to nie tylko spod znaku RH+. Przed mym przeistoczeniem w Dziecko Mroku wiodłem życie rozwiązłe a zarazem niebezpieczne. Bez kobiety , bez rodziny , bez przyjaciół. W tamtych czasach nie znane było określenie `ćpun`. Narkomania nie była zjawiskiem powszechnym , nieduży również był wybór medykamentów , którymi można było poprawić sobie samopoczucie. Jednak ich ceny wcale nie były niskie , a o ich dostępności bez koneksji w światku przestępczym można było zapomnieć. Sam nie wiem kiedy wziąłem pierwszy raz , może za namową znajomków , może z ciekawości. Ostatnio skłaniam się ku myśli , że po prostu z głupoty. Przemiana w Dziecko Mroku dała mi nieśmiertelność , lecz wraz z nią oprócz nowego , krwawego , nałogu zostało spotęgowane uzależnienie od środków odurzających. Jako nieśmiertelny nie miałem problemu ze zdobywaniem ich. Przez wszystkie te wieki rozwinęła się zarówno medycyna a co gorsze chemia. Świństwa jakie przyniósł przełom XX wieku , były chyba najgorszą plagą jaka nawiedziła Stary Świat , nie było na nie sposobu.
Resztka rasy ludzkiej wraz z nową Wampirzą Rasą toczyła i toczy zaciekłe boje nie tylko o same narkotyki , lecz o chemików. Ich umysły nosiły w sobie ślady choroby popromiennej , co w połączeniu z eksperymentami genetycznymi oraz nieśmiertelnością stwarzało z nich prawdziwą kopalnię zysków. Jeden z takich geniuszy wytworzył zaraz po III Wojnie narkotyk zwany Metaminą. Połączenie tradycyjnej, przedwojennej amfetaminy i sekretu geniusza. Klan który kontrolował umysł i oczy najlepszego chemika , kontrolował zarazem trzy czwarte Necropolii. Metamina była jedyną rzeczą której pożądał każdy człowiek ocalały z masakry , uzależnieni ludzie byli narzędziami w rękach Wampirów. Klan kontrolujący najlepszego chemika posiadał więc całą armię ludzi na swe usługi.
Uzależniony byłem i ja.
Tego tragicznego dla mnie fenomenu nie potrafił wyjaśnić nawet Dr. Franek.
Jedynym plusem było to , że nie musiałem obawiać się światła słonecznego jak reszta mej rasy. O minusach nie będę się wypowiadał.
Podszedłem do lodówki , wyjąłem puszkę schłodzonej Coli Rh- i pociągnąłem solidnego łyka. Podszedłem do sejfu , błyskawicznie wbiłem kod dostępu , wyjąłem
pistolet-strzykawkę , uzupełniłem zbiorniczek Metaminą , przyłożyłem lufę do tętnicy szyjnej i powoli z namaszczeniem pociągnąłem za spust...(..).

Przebudzenie
Przedawkowałem... , zawsze jak coś robiłem , robiłem to na maksa i po raz kolejny okazało się ze reguła ta jest bardzo zdradliwa.
Niektóre wampiry są niereformowalne. Na szczęście uczucie głodu było silniejsze od śpiączki w której się znalazłem.
Otworzyłem powoli oczy , czując ze na obu powiekach podnoszę niewyobrażalny ciężar. Okropny ból. Pot. Cale ciało plonie. Niewyobrażalny smród
przenikał sie z zapachem świeżej krwi. Na mym ciele leżały zwłoki psa , jeszcze cieple. Rozerwane podbrzusze , parujące wnętrzności.
Na wargach czulę jakaś lepka substancję , paskudztwo , zwierzęca krew.
Lepsze to niż nic. Wpijając kły we wnętrzności biednego zwierzaka czułem jak wszystkie funkcje organizmu zostają powoli wskrzeszane.
Powoli podniosłem się z legowiska rozglądając sie na boki , intuicyjnie szukałem lodówki , gdzie trzymałem zapas ludzkiej , świeżej krwi
Spojrzałem na tajmer , stwierdzając z szokiem ze przespałem pól roku...
W pierwszej chwili pomyślałem , ze to niemożliwe , jednak po wnikliwej obserwacji lokum , widząc pajęczyny i kilkucentymetrowa warstwę kurzu
na tym co kiedyś przypominało meble uświadomiłem sobie ze to już nie sen...(..)

Okolica
...była inna , nie taka jaka pamiętałem. Ledwo przedarłem się przez stertę gruzu , która zawaliła wrota mego legowiska. Zgliszcza. Ruiny.
Co do kurwy nędzy ..... ? - pomyślałem. Widok jaki roztaczał się przed moimi zaćpanymi oczętami w zadnym szczególe nie przypominał tego co pamiętałem.
Hmmm... zamiast potężnej Twierdzy ExAeQuo zobaczyłem ... no własnie , nic nie zobaczyłem. Na miejscu kwatery Szefowej - zakurzona Krypta. Nie żyła.
Dla kogo teraz będę walczył ? To pierwsza myśl jaka mi się nasunęła. Podszedłem do krypty , jednym szybkim ciosem rozerwałem łańcuchy , wszedłem do środka i
w dzikim szale powodowanym świdrującym przeczuciem ze coś się zmieniło ,ze już nie będzie tak samo zacząłem rozkopywać grób. Gdy dotarłem do celu , złożyłem dłonie na
czymś co kiedyś było ciałem Szefowej i chłonąłem wiedzę o przeszłości.
Klan macierzysty przestał istnieć , wrogowie urośli w siłę , pojawiły się nowe Bestie , nowe rodzaje broni ... wreszcie nowy Przeciwnik.
-Hmmm , niby nic nowego , ale.... - pomyślałem z lubością wstrzykując sobie pierwsza po półrocznej przerwie dawkę metaminy.
Wyszedłem z krypty nie potrafiąc określić tego co czułem. Huśtawka emocjonalna. Spojrzałem na kanał , przypominając sobie ze znaki na włazie są mu dziwnie znajome.
No tak , to runy Dusta. Uśmiechnąłem się pod nosem , bo już wiedziałem ze stary figlarz nie bez celu je tu umieścił. Opuszkami palców delikatnie pokryłem runy i szepnąłem
zaklęcie. Właz się otworzył wiec wskoczyłem w czeluść. Sejf. Ogromny. Figlarne inskrypcje Dusta. Znalem l/p . Otworzyłem. Na widok , który zobaczyłem oczka me
błysnęły dawno zapomnianym blaskiem. Doskonały Skorpion , Preko , Orcha , Pasterz , Ptaki. I napis wyryty na ścianie : Nikt inny tego nie dostanie. Wiesz co robić...
Nooo... to z pewnością wiedziałem. Gdyby ktoś mógł teraz zobaczyć wyraz mojej twarzy... Mieszanka dumy , cynizmu i wspomnień. Nie zastanawiając się długo
otoczyłem me nagie ciało orcha , preko na łeb , ptaszki na pierś i palce , skorpion za pas. Wyszedłem z pomieszczenia...(..)

Bracia
Kroki me zmierzały w kierunku jaskiń , starej kryjówki Exów. Prawie biegłem , niósł mnie duch Dusta oraz wspomnień , tak krwi w zasadzie , nie wspomnień , krwi pokonanych
wrogów, zburzonych siedzib ,gwałconych kobiet. To był mój świat , przemierzałem Cienie odkąd pamiętam , zawsze radość sprawiała moja mroczna natura i to wszystko co jest z nią
związane. Inni budowali - ja zabierałem , inni tworzyli - ja burzyłem. Inni prosili - ja brałem.
Przystanąłem. Na tle pola zauważyłem dwie postacie. Wyostrzyłem zmysły... jednocześnie zaciskając dłoń na rękojeści Skorpiona. Usta z zaciśniętego grymasu przybrały dobrze znany
ironiczny wyraz. Znalem ich , Arius i Semper. Bracia Krwi. Zbliżyłem się szczerząc zęby w durnym uśmiechu.
- O nupek - wymamrotał Semper rzucając mi sie w ramiona - Myślałem ze już cie nie zobaczę... *jak zwykle wyczułem wódę*
- Co tak długo - rzucił Arius- Zawsze jak jesteś potrzebny to się spóźniasz... Legion czeka na Ciebie.
- Ta.. - ten jak coś palnie to od razu lepiej na sercu - pomyślałem. - Tez się ciesze ze Was widzę , dobra wszystko wiem , ruszajcie tyłki przed nami sporo pracy.
No no , ledwo pół roku niebytu a tyle się zmieniło. Zdrady, ucieczki , śmierć. Ci którzy walczyli wtedy u mego boku wylosowali jedno z trojga złego. Najbardziej
nienawidziłem zdrady , wszystkie śmieci które się sprzedały poniosą konsekwencje... Az się orcha zaświeciła na sama myśl o zemście. Legion ? To teraz bawimy się
w Rzymian czy ki chu... ? Zresztą co za różnica...Ma huczeć ! ...(..)

Sen
Dokladnie tak jak mowisz , a dokladnie 2:58 , napisal do mnie ktos o nicku `come coma` , a wiesz co znaczy ten zwrot. Samo powitanie , jeden wyraz `HI` , zauwazylem to dopiero po wszystkim , wiec co ? spiaca byla i taki numer ? Nie odpisalem i nie odpisze , wiesz gdzie napisano to , znajdz nicka , mnie to przerasta. No to masz chyba juz calkowicie spojna relacje , nie klamalem , prawdy unikalem , brak pewnosci. Jesli to prawda to wroce , chociaz najchetniej zrezygnowalbym. Pamietasz `zabawe` z Ouija ? Te po ktorej malo nie , zreszta wiesz ktora. Odor ten sam , ale to niemozliwe , na pewno sie nie pomylilem , taki sam paraliz , tylko palce wladne. Albo cos zrobila , nawet nie albo , ale tu mam pewnosc ze nieswiadomie , pozatym o czym my tu kurwa mowimy ? Ja tego nie jestem w stanie poukladac , tym bardziej przeciwstawic. Caly czas byla rownowaga , jedyne odejscie od rutyny to wlasnie wzmozony kontakt , ale my sie znamy osobiscie , jedyna ktorej nie ruszylem , nie wiem dlaczego , cos jak w zmierzchu Aro nie potrafil czytac w myslach Belli , paradoksalnie tak ma na imie , kolejny argument na nie to wiek , niemozliwe zeby nie wiedziala , a ze jest czy byla nieswiadoma tego jestem pewien. Jesli jest tak jak uwazasz , to nie podejme sie , tak , znam konsekwencje i powiem szczerze ze mam je gdzies , pare skrzydelek poleci zanim sie dokona. Po prostu byla przy mnie przez te wszystkie lata , i nie zrobie tego. Wszystko wiesz , przeklaman nie ma , emocje odetnij i co wychodzi ? Cos tlumaczyc ? Gdybym mogl , to bylaby to kupa , w sumie ciekawe jak to jest zesrac sie ze strachu. Przypomne ze to kobieta , i to nie glupia jak jeszcze raz wtracisz mi sie w rozmowe - rezygnuje. Ale do rzeczy , od lat jestem z tym sam generalnie pisze to co wiesz , w podtekscie nazwij to rezygnacja. Jesli nick to to oczym myslimy , zapaszek to zapaszek i wszystko zbiega sie w czasie ze zwykla proba naznaczenia ktora zmienila sie w walke o zycie , zle o przetrwanie , oslona przeszla do mnie , unicestwiona , teoretycznie mozliwe ze to byla blokada , przynajmniej emocji bo zalala mnie taka fala uczuc i tesknoty ze polowe ludzkosci moglbys tym obdzielic , dobe prawie sadzilem iz jestem przymuszany do poslugi. Teraz bez kontaktu wszystko odeszlo. Przemysl postanowienie , przypomne ze istnieje inne wyjscie , dla mnie bez znaczenia moge byc dawca , przez te wszystkie lata przywyklem do takiej egzystencji. To z czym sie mierzylem ostatnimi godzinami jest silne legion moze nie podolac. Pozbedziesz sie zarazem najwiekszego konkurenta raz na z a w s z e , nie otworzysz puszki pandory po raz kolejny , wroci rownowaga. Nie pytaj , po prostu niepotrzebne mi skrzydla skoro nie moge latac. A ona przyciaga jak namagnetyzowane zelazo. Pozatym szuka , nieswiadomie rozbudzilem w niej chec poznania odpowiedzi ktorej nie chce poznac. Sam mi powtarzales ze przypadki nie istnieja a zbieg okolicznosci to slogan. W razie gdybys nadal bieg pierwotnemu planowi , tak ,to gleboko przemyslane , traktuj mnie jako niebyt.
Ona sadzi ,ze jej zycie nie ma sensu. Mota sie i wije w obecnej formie. Mozesz to zmienic jedna decyzja. To nie oznaka mej slabosci , jesli ktos jej nie otworzy - przejdzie w niebyt. A otwarta , fiu fiu powiem tylko tyle ze powodzenia zycze , nie opanujesz takiego zawirowania mocy. Bedac zlosliwym , majac w tym cel, przypomne ze to co Tobie zajelo lata ziemskie , jej sie udalo , tak udalo bo na szczescie jest nieswiadoma w 52 jednostki. Czas nastal na podtrzymanie lub zmiane decyzji. Chcesz kolejnego Feniksa ? I przypomne ze jesli wroce , ktos tu musi mnie zastapic. Jak to mowia ? Mleko sie rozlalo ? Szukalismy renegatow a mamy wrota z wkladka oby pojedyncza , wladce snow z technologia internetowa , arcykaplanke ktora nie wie kim jest i nawet nie jest gotowa na uswiadomienie (uwierzysz ze laik sam zaproponowal zeby odwrocic proces i oddac oslone ? tylko przez przypadek mi sie zepsula ....) , zamkniecie wiaze sie z niebytem , jak wspomnialem na to nie pozwole. A i bardzo wazne , chciala mna komenderowac , ale by sie zdziwila gdybym spelnial jej rozkazy , czyli podswiadomosc gdzies tam rowniez budzi sie (wyystarczylo inaczej sformulowac i skakalbym jak marionetka - tu sie zgodze , jest niebezpieczna ale tylko dlatego ze nieswiadoma kim czy tez czym moze byc , jest.Sluchajac mej sugestii bedziesz mogl sie skupic na pozostalych zbiegach okolicznosci i jak juz koniecznie musisz szpiegowac to nie uzywaj zwierzat , mylna interpretacja mogła kosztować byt. Świta. W przyszłym tygodniu będę spal w nocy z 4go na 5dnia , nie muszę mówić ze nie chce czuć myszy ? Jak się wyspie , oczekuje odpowiedzi , w przypadku jej braku , możesz uznać mnie za renegata.

__________________
gg : 10113142
02-08-2015 15:30 Nikt jest offline Strona domowa Nikt Szukaj postów użytkownika: Nikt Dodaj Nikt do Listy kontaktów
Struktura drzewiasta | Struktura tablicy
Przejdź do:
Zamieść nowy temat Odpowiedz na Post
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » NeverEndingStory by Nikt (wspomnień czar - r1-r3)

Oprogramowanie Forum: Burning Board 2.3.6, Opracowane przez WoltLab GmbH