Przejdź do strony głównej Zarejestruj się Kalendarz Lista użytkowników Członkowie Teamu Szukaj Często Zadawane Pytania
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » Przypowieść o bezstresowym wychowaniu. » Witamy gościa [Zaloguj się|Zarejestruj się]
Ostatni Post | Pierwszy Nieczytany Post Drukuj | Dodaj Temat do Ulubionych
Zamieść nowy temat Odpowiedz na Post
Przeskocz na dół strony Przypowieść o bezstresowym wychowaniu.
Autor
Post « Poprzedni Temat | Następny Temat »
Gnaszyn
Triple Ace


images/avatars/avatar-12609.gif

Data rejestracji: 25-08-2006
Postów: 223
Kraina: Necropolia
Skąd: Częstochowa

Przypowieść o bezstresowym wychowaniu. Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

To był piękny sen choć nie pamiętam jego treści bo po otworzeniu oczu spojrzałem na wschodzące słońce. Z informacji podanych w radiu jasno zrozumiałem że pogoda będzie wyśmienita, więc pozostawiając samochód na podjeździe postanowiłem skorzystać z komunikacji miejskiej.

Wszystko zapowiadało się idealnie: lekki wiaterek oraz nieboskłon niczym z bajki towarzyszył mi w drodze na przystanek. Tam się wszystko powoli zaczęło....

Po wejściu do autobusu, oraz zakupieniu biletu przysiadłem na pierwszym lepszym wolnym krześle. Na kolejnym przystanku wsiadła babcia z wnuczkiem. W jadącym pojeździe było sporo wolnych miejsc, jednak upatrzyła sobie jedno: moje. Tak, stanęła tuż obok i już po chwili słyszałem pokasływanie, wzdychanie, oraz dostrzegałem jej spojrzenia skierowane do mnie z wyrzutem. Brakowało jedynie tekstów o braku wychowania(które notabene doświadczyłem w innej historii). Postanowiłem zapobiegawczo ustąpić, wstając udałem się na drugą, nasłonecznioną stronę autobusu. Tam też jak to miewałem w zwyczaju oddałem się lekturze książki która wcześniej spoczywała w torbie.
- Babciu, babciu, batonik. Daj mi, daj. - te słowa chłopczyka wybudziły mnie ze świata w który pogrążyłem się podczas czytania. - DAAAAAJ!.
Oczywiście starsza kobieta szybko ustąpiła, jednak to na tym się tutaj skupmy, a na znajdującym się po paru chwilach na podłodze papierku. Ludzie widzieli, ale mieli gdzieś, a może obawiali się konfrontacji? Tego nigdy się nie dowiemy bo postąpiłem jak reszta współtowarzyszy podróży, najwidoczniej zobojętniałem.
Może starałem się zachować ten błogostan który tak miło towarzyszył mi od poranka?
Zapobiegawczo znając swój temperament postanowiłem wyjąć z nerki paczkę owocowych"orbitek", nic tak nie powstrzymuje od głupich docinek jak ta namiastka mordoklejek. Po chwili znów oddany byłem lekturze, jednak czy dzień może być aż tak cudowny? Najwidoczniej nie w świętym mieście, tutaj każdy dzień uczy pokory.
Znudzony jazdą dzieciak zaczął się wiercić, by po krótkiej chwili zacząć bawić się biletomatem, jednak ten szybko go znudził. Zmienił najwidoczniej strategię zwracania na siebie uwagi i zaczął stukać o metalową poręcz nucąc dziwne piskliwe przyśpiewki.
W tym momencie przyszła mi do głowy(tak przynajmniej wtedy myślałem) genialna myśl by wykorzystać technikę starszej babci. Myliłem się, może to mój brak doświadczenia, a może przygotowanie kobiety lub problemy ze słuchem sprawiły że wpierw zostałem całkowicie pozostawiony sam sobie w pokaszliwaniu, to na dodatek dalsze próby w tym moje spojrzenie zostało skwintowane niespodziewanym - Co się tak patrzysz? - z ust kobiety.
- Ja... Ja tylko chciałem w spokoju poczytać. - odpowiedziałem zmieszany.
- To czytaj, nikt Ci nie broni. - po czym chcąc prawdopodobnie urwać temat odwróciła się w stronę okna.
- Kiedy, Pani wnuczek bardzo hałasuje, czy może pani zwrócić mu uwagę, na pewno nie tylko mnie przeszkadza.
- Nie, nie mogę, jest wychowywany bezstresowo. Chce to niech się bawi.
W tej chwili mógł skończyć się mój dobry dzień, autobus stanął na kolejnym z przystanków, przycisnąłem guzik odpowiedzialny za otworzenie bocznych drzwi wyjściowych i przykleiłem pośpiesznie wyplutą gumę do czoła starszej kobiety. - Mnie też wychowywano bezstresowo. - Odrzekłem szybko wychodząc z autobusu.

Byłem wtedy młodszy, może mniej myślałem o konsekwencjach swoich czynów, jednak wiem jedno. Chłopczyk wyrósł, a choć jego babcia nienawidziła mnie do końca życia, to on zapamiętał lekcję. Do tej pory czasem uda nam się zamienić parę słów na przystanku, a minęło już 12 lat.






__________________
r1 - Źdźbło

20-08-2017 02:50 Gnaszyn jest offline Szukaj postów użytkownika: Gnaszyn Dodaj Gnaszyn do Listy kontaktów
Struktura drzewiasta | Struktura tablicy
Przejdź do:
Zamieść nowy temat Odpowiedz na Post
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » Przypowieść o bezstresowym wychowaniu.

Oprogramowanie Forum: Burning Board 2.3.6, Opracowane przez WoltLab GmbH