sjuzi
Double Ace
Data rejestracji: 08-05-2007
Postów: 146
Kraina: Necropolia II Skąd: NOWA HUTA
|
|
Wąska i kręta droga prowadziła przez las. Zwisajace nisko gałęzie modrzewia, świerka i sosny delikatnie gładziły boczne okna Land Rovera - taksówki ukradzionej z kwadratu Date.
- Stań tu - w głosie Grypy słychać było napięcie.
Prowadził Dyrektor. Był dobrze zbudowanym, wysokim vampirem o surowej twarzy, liczacy niewiele ponad trzydziestkę.. Zaciskał ręce na kierownicy z taką siłą , że zbielały mu knykcie. Wychamował, zjechał na prawo, zaparkował między drzewami. Zgasił reflektory i światło wewnatrz samochodu.
- Sprawdz broń - powiedział Grypa.
Obaje mieli w futerałach pod pachą najlepsze w nekropolii samopowtarzalne pistolety SIG-PETTER. Wysuneli magazynki, sprawdzili czy sa pełne, wcisneli z powrotem. Ruszali się jak w wyuczonym tańcu, jakby ćwiczyli to tysiąc razy.
Wysiedli z wozu, podeszli do bagażnika.
Lasy w necropolii byłu o trzeciej nad ranem ponure , mroczne i nieruchome.
Dyrektor opuścił klapę. Wewnątrz Rovera błysneła żarówka. Odrzucił brezentową płachtę. Ukazały się dwie pary dziwnie wyglądających cylindrycznych stalowych pojemników.
Z każdego pojemnika wychodził gietki przewód zakończony dyszą z nierdzewnej stali.
Dyrektor ubierając jeden z nich usmiechnął się.
Oboje upewnili się czy bez trudu mogą sięgnąć po broń, zrobili kilka kroków , żeby przyzwyczaić się do cięzaru na plecach.
O 3:10 Grypa wyjął z kieszeni kompas , spojrzał nań widzącymi oczyma, ruszył w las.
Dyrektor poszedł jego śladem, zadziwiająco cicho jak na tak potężnego vampira.
O 3:40 ujrzeli przed sobą cel. Kwadraty znienawidzonych wrogów, miliony ciężko pracujących niewolników i wielkie jezioro krwi. Jeden kraniec jeziora połyskiwał w nikłym księzycowym blasku.Drugi był zasłonięty przez cień rzucany z wysokiego pasma gór.
Szli wzdłuż wzniesionego dla ochrony przed atakami, wysokiego na 6 metrów ogrodzenia, aż dotarli do bramy. Nie była zamknięta. Weszli do niedostępnej strefy Date.
Dyrektor podszedł do jeziora krwi, zanurzył się w nim po pas, głębia na srodku przekraczała 60 metrów.
Wyciągnął gumowy przewód podłaczony do zbiornika na plecach. Zanurzył go w krwi, poruszając w różnych kierunkach rozprowadzał w niej płyn.
Po dwudzistu minutach oboje opróżnili zbiorniki. Spotkali się przy bramie.
- W porządku? - zapytał Grypa.
- Bez pudła.
O 5:10 znależli się przy Land Roverze. Teraz kierownicę przejął Grypa .
Oboje milczeli.
Zdawali sobie sprawę , że dni i godziny znienawidzonych klanów są policzone.
Wiedzieli jednak obaj , że nie ma powrotu do Necropolii.
Dyrektor wysiadł przy swojej willi. Wszedł do środka.Włączył muzykę ale nie słuchał jej. W jego umyśle kłebiły się krzyki umierających vampirów. Rozebrał się i wszedł do wanny pełnej goracej wody.Wziął do reki jednostronną zyletkę, pewnym, szybkim ruchem przeciął zyły na lewym przegubie. Chciał otworzyć prawy przegub, ale lewą ręką nie mógł utrzymać ostrza. Wyślizneło mu się z palców.
Wyłowił je z ciemniejącej wody. - to moja krew - pomyślał.
Powoli odpływał w tunel gasnących świateł, coraz większą ciemność.Czuł zawrót głowy, słabośc, zadziwiająco niewiele bólu. Po czterdziestu latach w Necropolii odszedł.
Grypa jechał skradzioną taksówką. Czuł, że Dyrektora już nie ma. W jego oczach pojawiły się łzy. Łzy Midian.
Kiedy zobaczył przed sobą delikatny zakręt spojrzał na prędkościomierz, dostrzegł , że rozwija szybkość troszkę wiekszą niż 160 km na godzinę.
Popłakiwał cicho, ale nie zwracał na to uwagi. Land rover uderzył w dwumetrowy mur z kamienia z taką siłą , że silnik wyskoczył spod maski. Kamienie fruneły w górę , sypneły na drogę. Rover wzniósł się pionowo na zmiażdżonej masce , opadł na dach, osunął się po zniszczonym murze. Stanął w płomieniach.
Grypa odchodził . Tak jak odeszło Midian....
Stare Midian walczy dalej
a ja was zapraszam w szeregi nowego midian na r3
Kontakt poprzez nick Grypa
__________________ WPOMóż BIEDNE ZWIERZAKI ZE SCHRONISKA
85-10600076-0000300004147478
TYTUł WPłATY: ANIMALS - wpłaty od darczyńców 32 pln
|
|