Raiin
Triple Ace
Data rejestracji: 03-08-2006
Postów: 155
Klan: MIDIAN Skąd: Metropolis
|
|
Bismillah, ar-Rahman, ar-Rahim
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi...
- Lady Pank : Mała Wojna.
Dawno, dawno temu, nim świat jeszcze zaistniał nie było niczego co potrafilibyśmy zrozumieć. Koncepty, jakich nigdy nie pojmiemy naszą ograniczoną koncepcją pojawiały się spontanicznie i znikały, mieszały się i przenikały, niszczyły i udoskonalały.
Taki stan rzeczy trwał, aż do pierwszego kataklizmu. Pan sięgnął do wiecznie zmiennego, tańczącego Wiru, źródła wszystkiego. Swą mocarną Wolą powołał do istnienia Metropolis.
Miasto, nieskończone i bez granic jaśniało srebrzystym blaskiem jak gwiazda w bezkresnej otchłani mroku. Płynęło przez przestrzeń ciche i spokojne.
Pan sięgnął po raz drugi do Wiru i z jego głębi stworzył Sługi, które zapełniły Metropolis. Słudzy, uskrzydlone istoty stworzone z blasku i ognia, natchnione wolą Pana opiekowały się Wiecznym Miastem.
Po raz trzeci Pan sięgnął do Wiru. Tym razem na świat przyszli Ludzie. Nie mieli kształtu, ani formy, byli czystymi ideami obdarzonymi własną wolą. Ludzie zamieszkiwali Metropolis. Zbierali się dookoła Cytadeli Pana, umiejscowionej dokładnie w centrum miasta i oddawali hołd swemu stwórcy. Chcąc wyrazić wdzięczność za szansę na zaistnienie, Ludzie tworzyli w bezkresnej pustce własne, miniaturowe światy, zapełnione małymi istotkami, których krótkotrwałe życia miały niczym teatr zabawiać Pana.
To wszystko przeszłość.
Straszliwa burza przewinęła się nad Metropolis, niszcząc budowle i zawalając mosty. Morza Srebrnego Miasta zagotowały się i wysatpiły z brzegów. Pioruny raniły i spopielały bezradne Sługi. Gdy burza umilkła, ocaleli ze zgrozą ujrzeli przerażający widok : Cytadela Pana zniknęła, a w jej miejscu ziała czarna czeluść, rozciągająca się od horyzontu po horyzont. Niektórzy Słudzy oszaleli na ten widok. Inni, nie czując obecności Pana popełnili samobójstwo. Nikt nie wiedział co czynić. W ferworze i zamieszaniu zapomniano o Ludziach. Pozostawieni samym sobie początkowo nie potrafili się odnaleźć. Szybko jednak odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Nie było Pana, Jego Słudzy rozpierzchnęli się w Jego poszukiwaniu, nie było więc nikogo, kto dawałby i egzekwował Prawa.
Rychło wola tworzenia zmieniła się w wolę niszczenia. Ludzie potworzyli własne światy, prześcigali się w tworzeniu miejsc coraz to bardziej koszmarnych i niebezpiecznych, które były idealną ojczyzną dla nowego rodzaju wojowników. Armie stworzone z istot przypominających majaczenia szaleńców ruszyły na siebie, ginąc i zabijając ku chwale swych skrzywionych stworzycieli. Wszystko w celu zdobycia większej władzy.
Wszechświat wypełniła rzeź. Od Stagnacji aż po Wir, na Pustkowiach i na żyjącej skórze Gaii - żywej dżungli - wszędzie toczyły się walki. Gdy Słudzy powrócili z bezowocnych poszukiwań zakrzyknęli głosami przepełnionymi zgrozą. To co zastali przekroczyło ich zdolności pojmowania. Słudzy zwarli swe szeregi i ruszyli zaprowadzić porządek.
Jednego po drugim chwytano Ludzi, małych, zaślepionych bożków. Każdego z nich obleczono w skorupę z mięsa i krwi, którą osadzono w nieustającym kręgu Życia, Śmierci i Ponownych Narodzin. Okaleczone, obdarte ze swej mocy bóstwa zapędzono do Iluzj - więzienia stworzonego na powierzchnii Gaii. Słudzy nie wiedzieli co mogą zrobić z Człowiekiem innego niż uwięzić go do czasu, gdy Pan nadejdzie, lub wyjaśni się co robić dalej.
Człowiek trwał i trwa nadal, zapominając powoli o tym kim był ongiś. Otoczony kłamstwami, programowany przez cały czas jaki jest mu dany, obdzierany z marzeń zasypia coraz głębszym snem. Uznaje za prawdziwe tylko to co go otacza, sztuczny świat z martwej materii sterowany koncepcją płynącego czasu i dzikimi zrywami wijącej się z bólu Gaii.
Aż do teraz.
Wielka Wojna nie miała sobie równych. Broń jakiej nigdy przedtem nie znano, zdziesiątkowała szeregi żywych i zmieniła planetę w spalony, wyniszczony glob. Ściany Iluzji popękały od eksplozji nuklearnych, dając tym samym możliwość przeniknięcia do świata istot, jakie powstały gdy Człowiek obwołał się bogiem. Niedobitki Ludzi zmuszone były walczyć nie tylko ze sobą i stadami mutantów, niegościnnym klimatem, głodem i chłodem. Stwory z baśni są teraz równie rzeczywiste jak niegdyś miasta, samochody, samoloty.
Nastały nowe czasy.
__________________ Allahu Akbar
- Raiin -
"...Zejdź mi z drogi spaprana konfiguracjo..."
|
|