Przejdź do strony głównej Zarejestruj się Kalendarz Lista użytkowników Członkowie Teamu Szukaj Często Zadawane Pytania
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » Ostatnie lata życia » Witamy gościa [Zaloguj się|Zarejestruj się]
Ostatni Post | Pierwszy Nieczytany Post Drukuj | Dodaj Temat do Ulubionych
Zamieść nowy temat Wątek jest zamknięty
Przeskocz na dół strony Ostatnie lata życia
Autor
Post « Poprzedni Temat | Następny Temat »
Tookan
Newbie


Data rejestracji: 13-08-2006
Postów: 8

Ostatnie lata życia Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Westerplatte, rok 1939
Noc z 4. września na 5. września

Strzały, eksplozje, krzyki rannych i konających. Te dźwięki towarzyszyły nam już od wielu dni. Od tylu samych też dni przestaliśmy na nie zwracać uwagę. Przestaliśmy zwracać uwagę na kule przeszywające powietrze tuż nad naszymi głowami do połowy ukrytymi w okopach...
-Pułkowniku!
-Słucham!? – odkrzyknąłem ze wzrokiem wbitym w wały ziemi przed sobą
-Oddziały zmechanizowane hitlerowców są o godzinę drogi stąd! – odkrzyknął żołnierz z oczami przeszytymi strachem
-Uspokój się – odparłem tym samym stoickim spokojem doświadczonego żołnierza. Przeczekując wybuch moździeżowego granatu o niecałe 10 metrów od linii okopu dokończyłem – to była kwestia czasu...
Powolnym ruchem wyjąłem z kieszeni papierosa i zapałki
-Co mamy robić!? – krzyknął zrozpaczony szeregowiec – nie mamy żadnych szans! Amunicja jest na wyczerpaniu, granatów mamy mniej niż oni czołgów! Musimy się wycofać!
Dym papierosowy zaczął kojąco wpływać do płuc, ale i to nie potrafiło zrekompensować choćby jednej z wielu nieprzespanych na froncie nocy
-Wachocki! - ryknąłem odwracając głowę w drugim kierunku
-Nie żyje panie pułkowniku! – odkrzyknął jeden z żołnierzy
-Kto czuwa nad łącznością?!
-Nowak!
-Gdzie on k***a jest?!
-Na końcu linii okopu, osłaniają go 3, 4 CKMy
Wypuściłem z płuc kłęby dymu i zastanowiłem się jeszcze raz nad swoim pomysłem. Ale do cholery, nie było innego wyjścia!
-Czekaj tu na mnie! – krzyknąłem do wciąż przestraszonego żołnierza
-Tak jest panie pułkowniku!
Odszedłem skulony, nie zdążyłem nawet skręcić w jedną z odnóg okopu a na miejscu gdzie przed chwilą siedziałem eksplodował moździeżowy pocisk. Po szeregowcu nic nie zostało poza licznie rozrzuconymi w promieniu kilku metrów szczątkami.
„Tyle ludzi ginie, młodych ludzi. I po co? W jakim celu? Opór jest zupełnie bezcelowy. Anglia, Francja... Gdzie oni do cholery są, boją się Hitlera, to było pewne ale przecież i na nich przyjdzie czas... Powinni zdawać sobie z tego sprawę. Dawno złożyłbym kapitulację, gdyby nie jego żołnierze, którzy za wszelką cenę, za cenę swojego życia chcieli walczyć. Ale ja mam już dosyć śmierci” Nie wiedziałem jeszcze, że niedługo będzie ona moją siostrą.
Doszedłem w końcu do Nowaka majstrującego przy radiu, przed którym 3 żołnierzy leżało z wycelowanymi gdzieś daleko przed siebie CKMami. Co chwilę krótkie serie z karabinów zakłócały spokój. Raz oni, raz Niemcy i tak w kółko, wojny zmierzają do absurdu stwierdziłem w duchu.
-Masz łączność?! – krzyknąłem do Nowaka
-Jest panie pułkowniku! – odparł szeregowy
-Łącz mnie ze sztabem wojskowym!
-Tak jest!
Po chwili przyłożyłem podaną mi słuchawkę do ucha wyrzucając niedopałek papierosa w nadzieji, że eksploduje i rozwali tych niehonorowych drani. „Jak mogli zaatakować nie wypowiadając wojny?!”
-Dzień dobry panie generale! – krzyknąłem w słuchawkę – melduje pułkownik Krzysztof Tookan, pułk 4 obrony granicznej
-Dzień dobry, słucham panie pułkowniku
-Amunicja i żywność się kończy! A kilkanaście może kilkadziesiąt minut drogi od nas są niemieckie oddziały zmechanizowane! Proszę o pozwolenie wycofania się do bunkrów na południe, do lasu! – odchrząknąłem i wyplułem ślinę zmieszaną z kurzem i piaskiem - Tam łatwiej będzie nam się bronić a i żywność jest tam dostarczona! – od krzyczenia rozbolało już mnie gardło
-Udzielam zezwolenia pułkowniku.
-Dziękuję panie generale!
-Nie dziękujcie - długie westchnienie - niech Bóg będzie z wami
Oddałem słuchawkę Nowakowi i po chwili krzyknąłem w kierunku, z którego przyszedłem:
-Wycofujemy się do lasu, do bunkrów! Powiedzcie pozostałym! I to szybko, musimy zdążyć przed czołgami!
Na chwilę ucichły wszystkie strzały. Widocznie Niemcy zrobili sobie przerwę widząc że i my wstrzymaliśmy ogień
-Najpierw szeregowcy wynoszą rannych – powiedziałem do wszystkich zebranych wokół mnie żołnierzy – po robocie wszyscy maja tu wrócić po CKMy, pozostałą broń i amunicję.
-Tak jest panie pułkowniku. – odparli żołnierze niemal chórem. Patrząc na ich zmizerowane twarze, nie zaznające snu lub chociaż odpoczynku od wielu dób, miałem coraz większe wątpliwości nad sensem oporu. Ale duch bojowy nadal w nich pozostawał. Wiedza, że walczą w słusznej sprawie, za swoją ojczyznę dodawała im cały czas wiary w końcowy sukces. Tylko wyżsi rangą oficerowie wiedzieli, że opór nie ma sensu. Że siły wroga przygniatają ich.
Żołnierze truchtem zaczęli znosić rannych na prowizorycznych noszach do pobliskiego lasu tuż za naszymi plecami. Niemcy widząc ruch nad naszym okopem otworzyli ogień.
-Na co czekacie! – krzyknąłem do pozostałych leżących przy CKMach – Osłaniać ich!!
Po chwili salwy wystrzałów z potężnych karabinów tuż nad moją głową wstrząsnęły powietrzem. Wymiana ognia trwała mniej więcej 10 minut
-Wszyscy zaniesieni panie pułkowniku! – krzyknął żołnierz skulony nad przelatującymi kulami
-Dobra, brać teraz broń i amunicję i szybko do bunkrów!
-Tak jest panie pułkowniku – odpowiedziało kilku żołnierzy po czym wzięli się do roboty
Uśmiechnąłem się w duchu. „Pewnie wszyscy zginiemy, ale jednak zajdziemy za skórę tym cholernym szkopom.” Nagle wydało mi się, że jakiś cień przemknął mi nad głową, szybko spojrzałem na księżyc, który będąc w pełni, pięknie prezentował się na czystym ciemno-atramentowym niebie. Niczego niezwykłego jednak nie zauważyłem...
Po piętnastu minutach zostałem sam w okopie, wiedziałem że czas na mnie, ale zastanawiało mnie dlaczego od kilku minut ustał hitlerowski ostrzał. „Pewnie hitlerowcy domyślili się, że się wycofaliśmy i wychodzą powoli z kryjówek w lesie. Wyjrzałem więc zza okopu z nadzieją, że zastanę niemieckich żołnierzy na czystej pozycji gotowych do odstrzału. Nic z tych rzeczy. Nikogo nie było widać. Po chwili usłyszałem natomiast przeraźliwe krzyki zza leśnych kniei. Krzyki tak potworne, że aż trudno było je przypisać człowiekowi. Zaczęły im towarzyszyć długie serie ze schmeisserów. Co dziwne pociski nie leciały w moją stronę.
-Panie pułkowniku! - krzyknął żołnierz za moimi plecami. – wszystko zrobione! Może pan iść! Będę pana osłaniał!
Nie odwróciłem się nawet wciąż wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Za moim wzrokiem powędrował wzrok żołnierza.
-Co się dzieje panie pułkowniku?! – ryknął mi tuż nad uchem – z tego co wiem, my stanowimy linie frontu, tam nie powinno być żadnych naszych oddziałów!
-Nie wiem... – odparłem cicho
-Francuzi? Anglicy? – pytał żołnierz z nadzieją w głosie
-Nie wiem – odrzekłem głośniej – chodźmy sprawdzić, ale widzę strzały tylko z jednej strony. Może jakieś zwierzę... niedźwiedź na przykład
Chwyciłem karabin obiema dłońmi zgodnie z podręcznikowymi wskazówkami dla początkujących i ruszyłem przykucnięty do przodu a tuż za mną mój towarzysz. Strzały z niemieckich karabinów cichły z biegiem czasu w coraz szybszym tempie.
-Schneller! Schneller! – rozległ się krzyk spośród innych krzyków przerażenia i cierpienia. Chociaż wytężałem wzrok w stronę zajmowanego przez Niemców lasu, niczego nie potrafiłem dostrzec.
Po chwili kilku niemieckich żołnierzy wybiegło z zarośli w absolutnym chaosie. Towarzysz koło mnie zaczął strzelać do biegnących w różne strony Hitlerowców.
-Wstrzymaj ogień! – krzyknąłem do niego po czym spostrzegłem jednego z Niemców biegnącego prosto na mnie. Przerażenie w jego oczach odjęło mi mowę. Nigdy nie sądziłem ujrzeć coś takiego w oczach żołnierza dumnego Wehrmachtu.
„Co tam się mogło stać?”. Myśląc, że Niemiec się zatrzyma stanąłem broń trzymając w pogotowiu. Żołnierz wbiegł jednak we mnie z całym impetem ani trochę nie zwalniając. Obaj upadliśmy na ziemię. Mój towarzysz w mgnieniu oka wziął leżącego hitlerowca na muszkę:
-Halt!!! Hende hoch!!! – Niemiec potulnie podniósł ręce do góry z przerażeniem wpatrując się w las, z którego przed chwilą uciekł.
-Umiesz mówić po polsku? – spytałem ciężko podnosząc się z ziemi. Wszechobecna cisza była jeszcze bardziej przerażająca niż strzały i wybuchy
-Tak. Jestem Polakiem. Nazywam się Klose. – odparł wciąż wpatrując się w las
-Co tam się stało? – spytałem podążając za jego wzrokiem
-Zostaliśmy zaatakowani przez jakiś trzech...
-Jakich trzech? Francuzi? Anglicy?
-Nieee!!! Nie wiem! – wciąż nie odrywał wzroku od lasu – Ten ktoś... to coś śmiało się i zabijało naszych żołnierzy. Wpakowaliśmy w niego... w nich... w te potwory prawie całą amunicję! Oni potrafili latać! Dwóch było w stroju zwykłych policjantów i jeden w czarnym płaszczu z ogromnymi czerwonymi oczami! Nie potrafię tego opisać. Bez trudu wyrywali nam bronie, dusili nas, i wgryzali się w szyje pijąc krew! Dokładnie jak na tych filmach! Nie... nnie potrafię tego opisać! To były ... wampiry!
W tej chwili z lasu wyleciała sporych rozmiarów postać. W czarnym płaszczu zlewała się z ciemnym niebem. Hitlerowiec niemal w tej samej chwili wstał i zaczął uciekać, nie zdążył jednak ubiec daleko. Potwór w powietrzu bez najmniejszego wysiłku go wyprzedził, po czym stanął przed niemieckim żołnierzem. Szybkim ruchem rapiera dzierżonego w prawej dłoni odciął mu głowę, która potoczyła się pod nogi szeregowca.
Stałem jak wryty, nie byłem wstanie nawet mrugnąć okiem. Nie wierząc własnym oczom wpatrywałem się w nieznajomego mordercę niemal z zachwytem ale i olbrzymią grozą. Chwilę potem krzyk wyrwał się z ust szeregowego stojącego nieopodal mnie, który odkopnąwszy głowę mojego niedawnego rozmówcy zaczął strzelać w wampira. Potwór stał z założonym rękami, wpatrując się w niego z politowaniem. W momencie gdy skończył się magazynek, nieznajomy z niesamowitą prędkością skoczył w stronę żołnierza zagłębiając swe kły w jego odkrytej szyi.
„Niesamowite. Zupełnie jak w filmach. To jest wampir!” – zacząłem myśleć wpatrując się w przerażający obraz z niesamowitą fascynacją. „Wampiry nie istnieją! To jest sen! To jest jakiś chory koszmar!” – podpowiadał rozsądek.
Po kilku minutach, wampir odrzucił ofiarę i rękawem starł krew z ust i brody po czym obrócił się w moją stronę. Wciąż czując fascynację i wszechogarniający strach nadal nie mogłem ruszyć się z miejsca.
-Pyszna krew – rzekł wampir z wolna oblizując usta z pozostałości krwi
-Kim jesteś? – spytałem za wszelką cenę starając się ukryć drżenie głosu
-Ooo... zapowiada się na konwersację – rzekł potwór z uśmiechem – po raz pierwszy od wielu lat.
Gdy nic nie odpowiedziałem podjął dalej:
-Nazywam się Redrum. Jestem jak wy to mówicie... łampyrem?
-Wampirem? – wyrwało mi się mimo woli
-Taaak. Wampirem – odrzekł pokazując mi w całej okazałości swoje kły – Wiesz co Cię czeka?
Nie odpowiedziałem, wciąż wpatrując się w stwora jak w święty obrazek
-Ale po prawdzie już zaspokoiłem swój głód – podszedł do mnie na odległość kilka kroków. Czułem jego oddech pachnący krwią. I te jego oczy, krwisto-czerwone, jakby wypełnione tym czym się pożywiał. A w nich ruchliwe czarne jak noc źrenice w kształcie pionowych kresek. Ręce trzymające broń za cholerę nie chciały się ruszać jakby były zaczarowane – Teraz dowiesz się o mnie wszystkiego.
Położył mi rękę na ramieniu ściskając je coraz mocniej, aż usłyszałem trzask łamanych kości.
- Nie bój się, nie skończysz jak oni. Wypiję od Ciebie tylko trochę krwi i oddam ci trochę własnej. W ten sposób otrzymasz życie wieczne, nowe życie. Powiedzmy, że to jest moja wdzięczność za to, że nie dziurawiłeś mnie tą śmieszną pukawką – po czym zanurzył swoje kły w mojej szyji. Nie czułem żadnego bólu. Świat zawirował przed moimi oczami, było coraz ciemniej i ciemniej i ciemniej i ciemniej...
15-08-2006 17:27 Tookan jest offline Szukaj postów użytkownika: Tookan Dodaj Tookan do Listy kontaktów
Konrad
Administrator ds. technicznych


images/avatars/avatar-11621.gif

Data rejestracji: 24-05-2006
Postów: 13.388
Klan: BW Team
Skąd: localhost

Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Ciekawe opowiadanie, oparte o historię naszego kraju. Ale z tymi wampirami kuloodpornymi niczym superman trochę chyba przesadziłeś Wink

__________________


Regulamin forum | Regulamin gry

FAQ - najczęściej zadawane pytania!



Zanim wyślesz wiadomość prywatną, przeczytaj kto jest kim i co komu zgłaszać.
Wyłączona możliwość otrzymywania prywatnych wiadomości - proszę pisać do MasterOfPuppets




15-08-2006 18:32 Konrad jest offline Strona domowa Konrad Szukaj postów użytkownika: Konrad Dodaj Konrad do Listy kontaktów
gorbaczov
Triple Ace


images/avatars/avatar-1911.jpg

Data rejestracji: 10-08-2006
Postów: 207
Klan: najlepszy
Kraina: Necropolia IV
Skąd: TriCity

Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

no i jeszcze redrum i klose Wink

__________________


HU HA HU HA! - zaśpiewaj razem z nami :>


r6: gorbi
15-08-2006 22:40 gorbaczov jest offline Szukaj postów użytkownika: gorbaczov Dodaj gorbaczov do Listy kontaktów
Tookan
Newbie


Data rejestracji: 13-08-2006
Postów: 8

Autor tematu Temat rozpoczęty przez Tookan
Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Konrad>chodziło o to, że mieli dużą odporność Smile Zreszta, jak powstanie druga część to zostanie to wyjaśnione Wink
15-08-2006 23:28 Tookan jest offline Szukaj postów użytkownika: Tookan Dodaj Tookan do Listy kontaktów
Struktura drzewiasta | Struktura tablicy
Przejdź do:
Zamieść nowy temat Wątek jest zamknięty
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » Ostatnie lata życia

Oprogramowanie Forum: Burning Board 2.3.6, Opracowane przez WoltLab GmbH