Przejdź do strony głównej Zarejestruj się Kalendarz Lista użytkowników Członkowie Teamu Szukaj Często Zadawane Pytania
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » Litościwi giną pierwsi I » Witamy gościa [Zaloguj się|Zarejestruj się]
Ostatni Post | Pierwszy Nieczytany Post Drukuj | Dodaj Temat do Ulubionych
Zamieść nowy temat Wątek jest zamknięty
Przeskocz na dół strony Litościwi giną pierwsi I
Autor
Post « Poprzedni Temat | Następny Temat »
Landstraad
Member


Data rejestracji: 11-08-2006
Postów: 35
Skąd: tyle krwi?

Litościwi giną pierwsi I Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Z dedykacją dla pewnej osoby, od której te słowa usłyszałem...




- Co to ma być, do cholery?

Wysoka postać z wielką siłą rzuciła plik kartek na drewniany stół. Bardzo zgarbiony obdartus dokonał niemożliwego i skulił się jeszcze bardziej.

- Raport szefie. Prosiłeś o informacje o najbliższych sąsiadach.
- Ale tu nic praktycznie nie ma! Tu NIC nie ma! Stek bezwartościowych bzdur i kłamstw! Kpisz ze mnie?

Spotkanie dwóch par oczu.
Przerażenie.

- N-nie szefie. Nie śmiał bym... On, on ma naprawdę dobrą ochronę... Było nas za ma-mało. Ciągle chodzili nam po piętach. Wróciłem tylko ja...

Obdartus podniósł zakrwawiony kikut dłoni.

- Mam ci przekazać, ze nie masz czego u Niego szukać.

Szał. Wściekłość. Wrzenie krwi. Chęć, bezwzględne pragnienie śmierci tego śmiecia. Jak on śmie cokolwiek mówić. Grozić. Przecież to jest nie do pojęcia, żeby taki łachmyta dyktował warunki. Ta kupa zgniłego łajna jeszcze pożałuje, ze przeżyła III Wojnę. Już moja w tym głowa.

- Jak zwykle wszystko musze załatwić sam. Szykuj się. Mamy dzisiaj w planach odwiedziny pewnego waszmościa. Won!

*****

Pełna mobilizacja.

- Dobrze że mam zapasy krwi, bo ostatnio krucho z dostawami. Zamek od dłuższego czasu świeci pustkami. Musze coś z tym zrobić. Ale nie teraz. Trzeba się skupić, dobrze przygotować na kilka chwil przyjemności. Hmm... Najpierw wyrwę mu serce, czy wyłupie oczy... Zaprawdę trudny wybór...

*****

Co chwile zza gęstych chmur wyłania się księżyc, zalewając mdłą poświatą uśpione miasto. Puste ulice pełne są śmieci i śmierci czyhającej w ciemnych zaułkach. Skulona postać przemyka miedzy cieniami. Bezszelestnie. Nawet wyostrzone zwierzęce instynkty nie są w stanie go wykryć. Skrada się po cichu, jak kot polujący na gołębia.
Jakiś szelest! Totalny bezruch.
Mysz czmycha miedzy pustymi torebkami i stertą puszek.
Już niedaleko. Ogromna willa, niczym kolos wznosi się ponad innymi zabudowaniami. Mgła roztaczająca się wokół budynku, przypomina parujące gówno i podobnie pachnie. Smród rozkładających się ciał. Zgniłe resztki porozrzucanego jedzenia. Niedojedzony kawałek myszy...

- Taaak. Nawet zwierzęta zachowują się jak pan, cóż... A teraz czas na zabawe...

Dwa skoki. Przywarcie do muru.
Wyrównać oddech.
Skok przez mur. Nic trudnego, nie pierwszy i nie ostatni. Psiakość, ogrodzenie pod prądem, będzie problem z powrotem.
Jakiś smrodliwy zapach, niczym zmoknięty pies. Szczekanie. Po chwili już tylko ciche charchanie dobiegające z krzaków.
Doskok do willi.
Mała wspinaczka po murze. Dwa piętra to niewiele. Żeby tylko trafić na właściwe okno...

*****

- Alfredzie! Chodź szybko!

Co za kretyn tak nazwie swojego służącego...

- Alfredzie!
- Tak panie?
- Alfredzie, słyszałem szczekanie. Sprawdź co się dzieje, a potem nakarm Pimpusia i Wacusia.
- Dobrze panie.

Co za ironia. Jak taki ćwok może być tak potężny? Na szczęście przestałem wierzyć pozorom już dawno temu.

- Alfredzie!

Odgłos biegnącej postaci. Skrzypienie otwieranych drzwi.

- Wołałeś panie?
- Alfredzie, proszę przynieś mi butelkę świeżej krwi i jakąś pociechę.
- Dobrze panie.

Odgłos zamykanych drzwi. Po chwili do pokoju wchodzi młody chłopiec. Ma może 14 lat, schludnie ubrany, czysty i uczesany. W rękach trzyma tace z karafką wypełnioną szkarłatnym płynem.

- Arrrrrr, dość już tych dewiacji. Teraz ja się bawię.

*****



ciag dalszy prawdopodobnie nastapi
(tekst nie ma na celu obrażenia żadnego z sąsiadów Tongue )

__________________
Nick: Landstraad
ID: 4398

Zarabiaj duzo kasy - alternatywa dla allegro?
23-08-2006 13:33 Landstraad jest offline Szukaj postów użytkownika: Landstraad Dodaj Landstraad do Listy kontaktów
Gazella666
Newbie


Data rejestracji: 20-08-2006
Postów: 7
Skąd: Tego nawet najstarsi indianie nie wiedzą

Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Dziwne to, to. Fajne to, to. Przyznaje, że po raz pierszy coś takiego czytam. Mi się tam podobało, szczególnie rozmowa Alfreda i panaSmile . Czekam na ciąg dalszy. Może tym razem losy Alfreda ;p.

__________________
Niezła ta trawka
23-08-2006 19:11 Gazella666 jest offline Szukaj postów użytkownika: Gazella666 Dodaj Gazella666 do Listy kontaktów
Inkwizytor
Full Member


Data rejestracji: 15-08-2006
Postów: 60
Skąd: Duszą z Torunia

Odpowiedź na Posta Odpowiedź z cytatem Edytuj/Usuń Posty Zgłoś Posta do Moderatora       Przeskocz na górę strony

Pimpuś, Wacuś, Alfred & jego pociecha rulez Big Grin

__________________
Nie panem, ani mistrzem, lecz sługą jestem.

Na początku był Ład,
a Ład był u Boga,
i Bogiem był Ład.
Wszystko przez Niego się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.

Niech Ład będzie w Was, a błogosławieństwo Pana z Wami.
23-08-2006 22:10 Inkwizytor jest offline Szukaj postów użytkownika: Inkwizytor Dodaj Inkwizytor do Listy kontaktów
Struktura drzewiasta | Struktura tablicy
Przejdź do:
Zamieść nowy temat Wątek jest zamknięty
Oficjalne Forum Blood Wars » Różne » Nasza twórczość » Nasze historie » Litościwi giną pierwsi I

Oprogramowanie Forum: Burning Board 2.3.6, Opracowane przez WoltLab GmbH